Kierowca Scott Dixon nie mógł uwierzyć w to co wyszedł żywy z jego samochodu na torze Indianapolis. Podczas prędkości słynnego wyścigu Indianapolis 500, Nowozelandczyk kierowca zderzył się z innym samochodem, jego samochód zrobił kilka obrotów w przestrzeni powietrznej w środku po wylądował w barach ochronnych. Pomimo tych strasznych obrazów, O Dixon przyszedł sam z wraku.